piątek, 6 marca 2015

One Shot

One shot który miał być rozdziałem ale o nim zapomniałam, tak wiem głupio wyszło a łączy się to z główną fabułą i lepiej jakby się pojawiło XD Wiec tak sobie pomyślałam że napisze takie  (powiedzmy że) Caleo i będzie okej. Tak na marginesie, rozdział mam już w połowie napisany. 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
One Shot
  Dziewczyna o złotych włosach, które co chwile odgarniała z czoła, pochylała się nad wielkim biurkiem. Przewracała plany, sterty kabli i spiżowe elementy, od czegoś co rozkręcił wcześniej Leo. Miotała się gorączkowo, coraz wracając do tego samego miejsca, przerzucając wszystko z jednego miejsca na drugie.
Wyjście do bunkra dziewiątego zaczęło się otwierać, trzeszcząc przy tym okrutnie. Dziewczyna wiedząc kto wszedł, zaczęła przywracać wszystko do pierwostanu,
- Witaj słońce, boski Leo na horyzoncie.- Chłopak szedł z zadziornym uśmiechem na twarzy.
- Wręcz ślepnę, od blasku.- Westchnęła, teatralnie przewracając oczami.- Cześć, miałeś coś zrobić z tym wyjście.- Córka Atlasa odeszła od biurka, całując chłopaka na powitanie.
- Wiem, ale zapomniałem.- Leo podrapał się po głowie.- Co ty tam robiłaś.
- Nic, znaczy się, no patrzyłam..- Kalipso szukała w głowie logicznej odpowiedzi.
- Zresztą nie ważne.- Dziewczyna odetchnęła z ulgą, że nie będzie musiała mówić mu że znów zgubiła gadżet, który od niego dostała.- Zapewne nie tego szukasz, ale zostawiłaś to u mnie.- Chłopak uśmiechną się wiedząc że trzyma, coś w rodzaju smartphona który Kalipso ciągle gubi. Był pewny że właśnie to zgubiła, ale nie chciał teraz jej tego wypominać. Dziewczyna zarumieniła się, czując się głupio że Leo znów zwracał jej swój prezent.- Mam dla nas plany.
- Ooo, jak słodko.- Kalipso objęła go w pasie, uśmiechając.- Ale coś czuje że nie mówisz o żadnej kolacji, czy czymś takim.
- Aż tak słabo mnie cenisz?- Leo zrobił obrażoną minę.
- A mylę się?
- Noooo, w sumie to nie.- Chłopak był zmieszany.- Chcę obstawić las w czujkach, tak by mieć jego trójwymiarowy obraz. Osoby które zaginęły nie mogły tak po prostu zniknąć, więc jak następnym razem ktoś nie postrzeżenie będzie chciał wyjść, będę widzieć czerwoną kropnę, jak na radarze.
- Wiesz jak to się nazywa.- Kalipso miała poważną minę.
- Trójwymiarowa siatk.....
- Infiltracja, kochanie.- Dziewczyna przerwała mu w pół zdania.
- Przesadzasz, ciężkie czasy wymagają ciężkich wyborów.- Leo usprawiedliwiał się, na co dziewczyna wzruszyła tylko ramionami.- Musisz mi pomóc bo las jest w miarę obszerny, a.....- Chłopak zawahał się, Kalipso widząc to posłała mu pytające spojrzenie.- Ostatnio spotkałem ojca, i teraz mam lekki mętlik.
- Dobra, to daj mi pięć minut, skoczę tylko po bluzę i jestem.
- Nie musisz się śpieszyć bo i tak muszę spakować sprzęt.- Leo za wołał za nią.
- No to ci pomogę.- Dziewczyna zatrzymała się na schodach, uśmiechając się do niego słodko. Kalipso odwróciła się, wspinając się po schodach, Leo patrzył za nią aż nie zniknęła z drzwiami. Syn Hefajstosa podszedł do jednej ze swojej żeliwnej szafki, wyciągając z niej dwa workowate plecaki. Zaczął wpakowywać w nie nieskończoną ilość sprzętów, a plecak nie przybrał na wadze ani się nie powiększył. Leo pakował się przez dłuższą chwilę. Gdy skończył spojrzał za zegarek uśmiechając się pod nosem, bo z pięciu minut o których mówiła dziewczyna zrobiło się prawie pół godziny. Odszedł od szafki rzucając plecaki na biurko, opierając się o nie. Odczepił od paska na nadgarstku, coś co wyglądało jak tarcza zegarka elektronicznego, a urządzenie urosło w jego dłoni do rozmiaru tabletu. Przeglądał coś, dopóki nie usłyszał otwierania drzwi. Spojrzał w stronę Kalipso, która zbiegała po schodach.
- Ładne mi pięć minut.- Dziewczyna przewróciła oczami na uwagę Leona.
- Nie widziałam cię na kolacji, więc pomyślałam że zrobię ci kanapki.
- Oooo, jakie to słodkie.- Powiedział, biorąc od niej zapakowane kanapki.- Ale wiesz że mogłem wyciągnąć coś z pasa?
- Ciekawo czy mógłbyś wyciągną z niego nową dziewczynę?- Mruknęła pod nosem, sięgając po jeden z plecaków. Leo chciał już się usprawiedliwiać, ale Kalipso mu na to nie pozwoliła.- Jesteś pewien że chcesz kontynuować temat, kochanie? No właśnie, więc możemy już iść?- Syn Hefajstosa pokiwał głową, sięgając po swój plecak. Ruszyli w stronę wyjścia.- Proszę, powiedz że to nic poważnego.
- Chciałbym, ale.... to zresztą skomplikowana sprawa.- Słysząc te słowa, dziewczyna westchnęła, nie lubiąc łączyć ''to skomplikowane'' z bogami. Z nimi wszystko jest skompilowane, ale jeśli mieszają w to herosów, to na pewno nie będzie ciekawie. Kolipso wiedziała że między innymi taką sprawę miał z nimi Parys, i to nie jest pocieszające, bo Troja została zniszczona.
Drzwi bunkra dziewiątego się rozsunęły, para wyszła kierując się od razu w głąb lasu.
***********
Blask księżyca nie mógł przedrzeć się przez koronę drzew, przez co w lesie było jeszcze ciemniej. Biorąc pod uwagę że mogą się tu czaić potwory, przygotowane dla obozowiczów do treningu, mrok sprawiał że te miejsce było bardziej przerażające niż zawsze. Wspomnienie wrednych najad, spowodowało że Leo nie czół się tu pewnie, rozglądał się, ale nie mogąc niczego dostrzec przywołał płomień na swojej dłoni. Kalipso raczej nie przeszkadzało te miejsce, pogrążona w rozmyśleniach nad tym co powiedział jej syn Hefajstosa, szła przed siebie marszcząc brwi i obgryzając paznokieć na kciuku.
- Sądzisz że to dobry pomysł.- Przezwała ciszę, zwracając uwagę chłopaka na sobie.
- Nie wiem, ale mój ojciec wie na pewno więcej niż ja.
- No tak, ale.....- Dziewczyna zawahała się, nie chcąc urazić Leona, w końcu jaki by nie był Hefajstos jest jego ojcem.- Leo, wiesz że lubię twojego ojca ale nie wiem czy to na pewno dobry pomysł słuchać rad dotyczących przyjaciół, boga który od tysiąc lecia siedzi sam w swojej kuźni izolując się od innych. Wiesz to jednak mało przyjacielskie.- Dochodząc do miejsca w którym mieli się rozdzielić, zatrzymali się.- Wiesz, swoją drogą, to pomyśl o Annabeth i o sytuacji w jakiej ją postawisz, to że się wścieknie jest pewne. Może to potraktować jakbyś ją oszukał, i sumie to nie będzie dalekie od prawdy.- Chłopak unikał wzroku Kalipso, wiedząc że ma racje.- Musisz to sam przemyśleć.- Pocałowała Leona w policzek po czym zaczęła oddalać się w wyznaczoną wcześniej stronę. Nie miał jej za złe tego że w gruncie rzeczy nie powiedziała niczego czego sam by nie wiedział. W wystarczająco trudnej sytuacji już ją postawił, cokolwiek zadecyduje, Kalipso nie będzie mogła powiedzieć o dzisiejszej rozmowie.
Obydwoje rozeszli się w swoje strony, zabierając się za rozkładanie i włączaniu czujek. Kalipso po dwudziestu minutach zaczęła robić to bardziej machinalnie, nie zginając się nawet. Wyjmowała urządzenie z plecaka, rzucała na ziemie i stopą przysypywała liściami czujkę. Dziewczyna pałętała się tak przez jakieś dwie godziny, słysząc tylko sowy i wiatr poruszający drzewami, aż coś nie przeszło za jej plecami. Odwróciła się, rzucając zaklęcie które rozwidniało wszystko wokół niej. Teraz była pewna że nic jej się nie przesłyszało, zobaczyła tylko zarys czarnej postaci która momentalnie zniknęła, ale była pewna na sto procent że ktoś ją obserwował.
- Co jest.- Leo złapał ją za nadgarstek, przez co serce Kalipso o mało co nie wyskoczyło.
- Chcesz żebym zeszła na zawał.- Dziewczyna oparła dłonie o kolana, próbując uspokoić oddech.- Ktoś tu był.
- Wracajmy.- Leo położył dłoń na plenach Kalipso, rozglądał się w około upewniając się czy na pewno teraz są już sami.- Na dziś wystarczy.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Tak wiem, z zakończeniem to poszalałam XD

5 komentarzy:

  1. Nie lubię Cleo ,ale się zmusiłam i przeczytałam .
    W rozdziale zdarzają się literówki .
    Czekam na rozdział .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to szkoda że nie zdołałam cie do nich przekonać XD rozdział mam nadzieję że dokończe niedługo

      Usuń
    2. Nie przejmuj się wielu próbowało .

      Usuń
  2. Łał najbardziej podoba mi się ten fragment:
    - Witaj słońce, boski Leo na horyzoncie.- Chłopak szedł z zadziornym uśmiechem na twarzy.
    - Wręcz ślepnę, od blasku.- Westchnęła, teatralnie przewracając oczami.
    Obiecuję, że powiem o twoim blogu innym, a jak córka Persefony coś obiecuje to zawsze słowa dotrzymuje!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha kurczę takie komentarze( co nie dziwne XD) zawsze poprawiają mi humor i dają wiele chęci do pisania. Niestety blog jest oficjalnie zawieszony(nie zamknięty, mam nadzieję że tu wrócę) z powodu matury którą mam w tym roku. Ale nie mogła bym nie podziękować Ci za tak miły komentarz oraz przyznać że jest to również mój ulubiony fragment ;)
      ~Mam nadzieję że do zobaczenia.

      Usuń