Rozdział
18
Percy
Syn
Posejdona opierał się plecami o ścianę baraku, gdzie czekał na
Nica. Choć była czwarta nad ranem a słońce dopiero co się
wyłaniało zza horyzontu, chłopak był w pełni obudzony. Coraz
zaczynał chodzić w kółko, denerwują się tym że jeszcze nikogo
nie ma. Wiedział że przyszedł za wcześnie ale wolałby już
wyruszyć, wtedy nie myślał by o tym co może się wydarzyć a jego
ADHD nie dawało by się tak we znaki, przynajmniej wtedy byłoby ono
jak najbardziej wskazane.
Gdy
chłopak znów zaczął się kręcić, o ścianę o którą wcześniej
on sam się opierał, podparł się Henry. Wnuk Hadesa kiwną do
niego głową na dzień dobry a Percy odpowiedział mu tym samym.
Staną na chwile przyglądając się chłopakowi, gdyby syn Posejdona
miał powiedzieć jaki jest Henry w ciągu pierwszych siedmiu sekund,
stwierdził by że na pewno taki sam jak Nico. Obiór i posępny
wyraz twarzy, wskazuje na to że są to ludzie tego samego pokroju.
Percy jednak wcześniej miał okazje z nim porozmawiać i przekonać
się że Henry tylko tak wygląda.
Po
krótkim czasie w wyznaczonym miejscu zjawiła się pozostała
dwójka. Percy wciąż nie mógł zrozumieć dlaczego Nico tak się
upierał by zabrać Alaskę, i jeszcze bardziej dziwiło go dlaczego
córka Afrodyty chce iść do krainy umarłych. On sam nie miał na
to ochoty, w końcu Hades to miejsce dla umarłych a nie dla żywych.
-
To jak się tam dostaniemy?- Percy kierował pytanie do syna Hadesa,
który wziął na siebie odpowiedzialność za dotarcie do na
miejsce.
-
Jak to jak? Za dotknięciem magicznej różdżki.- Nico odpowiadając
kiwną głową do Henry'ego. Percy nerwowo odwrócił się w stronę
wnuka Hadesa, gdy ten położył dłoń na jego ramieniu. Chłopak
choć nie czuł się pewnie w tej sytuacji nie protestował, zdążył
przyzwyczaić się do humoru Nica, więc domyślał się o co mu
chodziło. Gdy tylko syn Hadesa chwycił za rękę Alaskę cała
czwórka rozpłynęła się w cieniu.
Percy
tego nie znosił, smaku metalu w ustach i uczucia jakby był wymiętą
kartką którą ktoś wyrzucił. Dosłownie, bo po zachwianiu się,
gdy wylądowali w Hadesie, upadł na ziemi. To że Nico i Henry byli
nie wzruszeni podróżą było normalne, ale żeby Alaska znosiła ją
lepiej niż on było niesprawiedliwe. Tłumaczył to tym, że jego
ojciec nie miał najlepszych relacji ze swoimi braćmi, a Afrodyta je
miała, zresztą tak jak z pozostałą męską częścią Olimpu. Sam
już nie wiedział co jest gorsze.
Chłopak
podniósł się, otrzepując spodnie z pyłu, jak widać w Hadesie
również się kurzy.
-
Gdzie teraz?- Percy rzucił do syna Hades.
-
Ty się mnie pytasz?- No tak, chłopakowi szybko przypomniało się
że tym razem to on jest głową tej operacji.- Ty nas tu
sprowadziłeś.
-
No tak.- Syn Posejdona, podrapał się pogłowie.
-
Hej, ale wiesz w ogóle po co tu jesteśmy?- Henry wolał się
upewnić sensu odwiedzin swojego dziadka.
Tak,
szukamy najświeższych dusz.- Percy wiedział że jako przywódca
musi być mówić poważne. Tak i było, tyle że zdania przez niego
wypowiedziane takie nie było. Pozostała trójka spojrzała po sobie
zastanawiając się czy ktoś zrozumiał o co mu chodziło, próbowali
wyłapać jakąś aluzje.
-
Czekaj, ale po co?- Po krótkiej ciszy, odpowiedz Percy'ego zaczęła
bawić Alaskę.
-
On ściąga nas do krainy umarłych, do której żywi raczej nie
wchodzą, bo z niej nie wychodzą, bo to kraina umarłych,
a
ty się pytasz po co?-Henry'ego ta sytuacja aż tak nie bawiła, w
sumie to w ogóle ta sytuacja mu się nie podobała.
-
Wiem że brzmi to.......
-
Absurdalnie.- Nico dokończył zdanie za syna Posejdona. Tak, brzmi
właśnie tak. Ale to nic.- Chłopak wyglądał na najmniej spiętego
z całego grona, ale w to nie trudno uwierzyć, w końcu był w domu.
Położył dłoń na ramieniu swojego bratanka, kierując się do
niego.- Oni znajdą to czego szuka Percy, a my odwiedzimy naszego
staruszka. Znaczy się mojego staruszka.... twojego dziadka.- Chłopak
poplątał się w tym co chciał przekazać Henry'emy.- Chyba mam
prawo go odwiedzić, no nie?
-
Jak mogę znaleźć świeże dusze herosów?-
-
Cóż papierologia dotarła nawet do Hadesu, więc nie trwa to tak
krótko jak kiedyś. Dusze z ostatnich dni znajdują się w lochach
zamku mego ojca, tak również odbywa się ich ostatni proces. Inną
drogą nie znajdziesz nowych dusz. Nie ma takiego sposobu by do nich
dotrzeć, w Hadesie znajdują się dusze od zarania dziejów
ludzkości. Jest ich tak dużo że nawet mój ojciec nie chce ich
więcej, nawet jeśli posłużyły by mu do wojny.
Syn
boga mórz pokiwał na zrozumienie głową. Liczył na
to że znajdzie kogoś kto da mu jakieś informacje.
Odwrócił
się w stronę wielkiego czarnego zamku, niepokój był w nim coraz
większy, pałac Hadesa był naprawdę blisko.
Poczuł
dłoń na swoim ramieniu. Spoglądając przez ramie napotkał wzrok
Nica, pytał się czy jest gotów. Rzucił ostatnie spojrzenie w
kierunku wielkiego zamku i dał znać że jest gotów. Syn Hadesa był
w domu więc swobodnie poruszał się tu za pomocą cieni, w chwile
znaleźli się przed bramą prowadzącą do samego Hadesa.
-
Percy!- Nico zawołał za chłopakiem.- Co mam powiedzieć Hadesowi?
-
Przecież mówiłeś że nie ma problemu.- Rzucił zadziornie.-
improwizuj!
Percy
stwierdził że łatwiej jest wejść i przejść cały Hades niż
poruszać
się po jego zamku. Chłopak powoli zaczął czuć się tu jak w
labiryncie Dedala. Masa tak samo wyglądających korytarzy
i do tego straż. Największym problemem jednak jest brak przy nim
Annabeth, a zamiast niej Alaska.
-
Mógł
nam dać lepszą wskazówkę niż tylko powiedzieć lochy- Percy
mruczał pod nosem. Gdy tylko się odezwał dziewczyna zaczęła
śmiesznie machać rękoma po czym złapała go za ramie.
-
Cicho, słyszysz?- Chłopak był lekko zdezorientowany dziwacznymi
znakami Alaski, lecz po chwili doszły do niego odgłosy szurania.-
Kryj się!- Dziewczyna szybko odskoczyła od niego i równie szybko
stanęła zakłopotana co z sobą zrobić. Percy nie wiedział co
chciała zrobić choć domyślał się że liczyła na to że schowa
się za coś co jest pod ścianą, tyle
że to były lite mury. Momentami jak te chłopak naprawdę chłopak
zastanawiał się po co dla Nica córka Afrodyty.
-
Chodź- Złapał ją za rękę, ciągnąc w stronę z której
przyszli. Schowali się za pierwszym rogiem który znaleźli. Odgłos
ciągniętych stóp za sobą był coraz głośniejszy i szybszy.
Percy wiedział że to oznacza tyle że zostali wykryci. Alaska wciąż
ściskała jego dłoń więc płynnym ruchem oswobodził swoją rękę
z uścisku. Wiedział że się bała ale to przypominało mu o tym że
w obozie w ciąż ma dziewczynę.... chyba.
-
Słuchaj,
ty tu zaczekasz a ja się zajmę nimi tak byś my nie mieli większych
kłopotów, okej?- Alaska potrząsnęła głową na tak.
Percy
wytężył zmysły wsłuchując się w odgłos ciągniętych nóg,
przestając zwracać uwagę na dziewczynę. Ściskał długopis
czekając na moment gdy strażnicy Hadesa będą tuż przy rogu, tak
by mógł ściąć ich jednym ruchem.
Stawiając
krok, gdy w jego dłoni pojawił się Orkan, ciął nim w potwory
będące przed nim. Dwie
ścięte głowy nie zdążyły nawet spaść na ziemie nim rozpadły
się w pył. Pewność siebie chłopaka podskoczyła do granic. Z
szelmowskim uśmiechem odwrócił się w stronę gdzie stała Alaska,
w tym samym czasie uśmiech spełzł z jego twarzy. To jasne że nie
mogło pójść tak łatwo. W miejscu w którym stała dziewczyna nie
było nikogo.
-
Alaska?- Spytał w próżno, nie licząc na odpowiedź której nie
usłyszał.
No w końcu rozdział. Po ponad trzy miesięcznej przerwie.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny. Końcówka trzyma w napięciu. No i Persiak już narzeka na brak Annabeth,
On bez Ann to jak żołnierz bez broni. Chociaż potrafi sobie bez niej poradzić. Mam nadzieję, że kolejny już będzie szybciej.
Rozdział miał być dłuższy ale nie mogłam się doczekać wstawienia go XD
UsuńCzasem dobrze zrobić sobie przerwę i wszystko po układać tak jak ma być ;)
Napisałabym konstruktywny komentarz, ale tak dawno nie czytałam tego bloga - ani żadnego - że mogę tylko powiedzieć: rozdział bardzo fajny, ale gdzie mi z tym trzymającym w napięciu zakończeniem? To jest brak litości względem czytelników XD
OdpowiedzUsuńNo, a w międzyczasie, gdy doczytam to opowiadanie i ogarnę, co się tu dzieje, zapraszam do siebie, gdzie robię wielki powrót (stories-from-hogwarts.blogspot.com) ;D
~Mądralińska